Jej bezwstydne spojrzenie paliło jego skórę, przepełniony
seksualnością wzrok przyciągał do siebie niczym zakazany
owoc. Rzucała mu wyzwanie. Była niereformowalna, dzika, ale
jednocześnie przesłodzona do granic możliwości. Spojrzał
głęboko w jej zielone, kocie oczy, podkreślone grubą kreską
eyelinera. Podszedł do niej na niebezpiecznie bliską
odległość delikatnie muskając czubkiem palców jej dłoń,
niepasującą do perfekcyjnej całości. Duża, z dziesiątkami
przebiegających przez nią grubych żył, wydawała się taka
silna, wręcz męska gdyby nie pomalowane czerwonym lakierem
paznokcie.
Chłopak omiótł ją wzrokiem od góry do dołu.
Obcisła, czarna sukienka idealnie opinała się na ciele
uwydatniając dodatkowo kobiece kształty.
Przymknął powieki i stał tak nieruchomo w obawie przed
niechybną śmiercią w obliczu anioła.
Na policzku poczuł jej gorący, słodki oddech. Uchylił
powieki, stała tak blisko. Jej pełne, wilgotne, wargi tak
porażająco blisko jego twarzy...